czwartek, 10 października 2013

10/10

Czyli 10ty października - narodowe święto Republiki Chińskiej, a to oznacza wolne ;D

Tego właśnie dnia 102 lata temu wybuchło powstanie w Wuchangu, które ostatecznie doprowadziło do powstania Republiki Chińskiej. Z tej okazji co roku organizowane są spore obchody, których centralnym punktem jest pałac prezydencki, położony jakieś 10 minut spacerkiem od naszej siedziby. Skorzystałyśmy więc z dogodnej lokalizacji i udałyśmy się na miejsce podziwiać widowisko.

Trzeba im przyznać, że mają chyba prywatnego szamana, bo po wczorajszych przelotnych deszczach dziś pierwszorzędnie świeciło słoneczko, z kolei delikatny wietrzyk łagodził odczuwalną temperaturę.

Do obchodów przygotowywano się już od ładnych paru dni - w całym mieście, nie wyłączając autobusów, zawisły flagi - na zdjęciu jedna z większych arterii nimi obsadzona. 


Po drodze mijałyśmy opancerzone autobusy - u nich wojsko to sprawa priorytetowa 

Jak widać, zwykłe szlabany tutaj nie wystarczą 

Jedna z grup mundurowych, które dane nam było minąć 

Ale zaraz? Minąć? Czemu nie są na miejscu? 

Zagadka szybko się wyjaśniła, choć w jej rozwiązanie nie chciałyśmy uwierzyć - o tej porze (w południe) było już dawno po uroczystościach. :D Nie wpadłybyśmy na to. Mało tego, próbowałyśmy poprzedniego dnia wyszukać w internecie program uroczystości, bez skutku. Ani na angielskich, ani na tajwańskich stronach. Może to takie oczywiste, że u nich świętuje się od 8 do 10 rano? 

Cóż, pozostało nam podziwianie pozostałości uroczystości... Na zdjęciach pałac prezydencki

Drzewa ozdobiono kolorowymi paskami folii, które romantycznie powiewały na wietrze 


A w tle panowanie zwijali kable. Trochę smutno.

Poniżej miejsca dla VIPów

Główne podium 

Warto było przyjść chociażby po to, żeby móc powłóczyć się tą, normalnie zatłoczoną ulicą 

Z racji tego, że nie było już za wiele do oglądania, wybrałyśmy się na spacer po okolicy, skoro pogoda dobra 


Wróciłyśmy jeszcze po południu na miejsce zbrodni, licząc, że może coś się jeszcze wydarzy. Ale nie - porządki trwały w najlepsze :) 



Pozostało zatem sfotografować kolejnych mundurowych ...

...i fotografujących ich gapiów... 

...i samej dać się sfotografować (Alik nie chciała) 

Jeszcze rzut oka na okolicznościową bramę i wszędzie wpychającą się Palemkę 

a także na Pałac, i już można wracać 

Święto narodowe to oczywiście również okazja do zamanifestowania swoich przekonań politycznych i nie tylko - na zdjęciu flaga zwolenników niepodległości Tajwanu  

A tu ciężarówka... wojowników z globalnym ociepleniem (przynajmniej tyle zdążyłyśmy odczytać z krzaczków) 

Okolicznościowe znaki. Szkoda, ze nie zawierały choć szczątkowego programu uroczystości, przynajmniej godziny rozpoczęcia :P 

Podsumowując: szacunek dla Was, Tajwańczycy, za świetną organizację, przemówienia, parady i wojskowe zasieki, ale następnym razem może poinformujcie, o której się impreza zaczyna! :D



A na deser: zdjęcie pt. "O psie, który jeździł... Sami-wiecie-czym" :D 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz