środa, 4 września 2013

Odwrócona piramida albo KAWAII :D

Jeśli czytacie tego posta, to... wiedzcie, że coś się dzieje! :D A mianowicie, niespodziewanie dla wszystkich, a zwłaszcza dla mnie, ten nieprofesjonalny, chałupniczy blog został przez Was wyświetlony już 1000 razy!!! Nie wnikam, w jakich celach, ile razy przypadkowo, a ile  - zaledwie na parę sekund, żeby potem z hukiem zamknąć przeglądarkę z wyrazem zniesmaczenia na twarzy :P Statystyka to statystyka :D

O czym zatem będzie ten niespodziankowy post? Myślę, że ogólnie znany japoński termin "kawaii" w tytule powinien Was naprowadzić na właściwy trop, ale liczę też, że choć trochę Was zaskoczę...

Jak już wspominałam zapewne przy niejednej okazji, wydatków miałyśmy tu już sporo, co miesiąc stałe kwoty będą odpadać na kolejne niezbędne dobra i usługi, i generalnie... czekamy na pierwszą ratę stypendium, która ma wpłynąć podobno już 10ego września na nasze jeszcze nieistniejące tajwańskie konta bankowe:D

Nie mamy zbyt wiele kaski i, uogólniając, rządzą nami raczej dolne piętra piramidy potrzeb Maslowa. Jedzenie. Spanie. Ciepło. 

Co jednak może spowodować, abyśmy wyrwały się z tych ograniczeń, sięgnęły głębiej do portfeli i odejmując sobie od ust chleb (ryż? zupę? pierożki?), wydały ciężko zaoszczędzone nowe dolary tajwańskie?

Wszędobylska TAJWAŃSKA KAWAISA!!! :D Czyli: jeżeli coś może być i użyteczne, i ładne (albo ładne, bo z kotami:P), to takie po prostu jest i nikomu to nie przeszkadza. A do tego nie jest tak naprawdę bardzo drogie. Przynajmniej tak sobie tłumaczymy ;) A na pewno nie ma takiego w Polsce. (Dla własnego dobra nie twierdźcie inaczej:P)

Poniżej kilka naszych zdobyczy:

Mój absolutnie fenomenalny kubeczek z pokrywką! W środku jest jeszcze ogonek kotka, z drugiej strony kubka kolejna uśmiechnięta kocia mordka :D 

Coś w sam raz dla pilnych uczennic - z takich zeszytów łatwiej się uczy chińskich słówek :D (nie wiem dlaczego zdjęcie jest obrócone i nie umiem tego zmienić, wybaczcie!)


 Kolekcja produktów kosmetycznych Alika, od lewej: pojemnik na kolczyki w jedynym słusznym kształcie Hello Kitty, z tyłu (na pudełku) balsam do ust, biedronka i ptaszek to OCZYWIŚCIE kremy do rąk, z przodu - ozdoba do włosów:)

Skoro mowa o Aliku i kosmetykach, nie może zabraknąć lakierów do paznokci! 

WOW!

Wracając na chwilę do przyborów papierniczych - nasze obłędne teczki i Alikowa torebeczka na podręczniki w jedynie słuszny wzór:D

A tu już Alikowa koszulka z niezawodnego Uniqlo :)

I dobrana pod ten wzór podkładka pod myszkę :D

Że ołówki nie muszą być nudne, to wiemy nie od dziś, a chusteczki higieniczne? Sami rozumiecie, nie mogłyśmy kupić zwykłych :D

"Dyskretny" urok kawaisy może też zaatakować w piekarni:

czy na stacji metra na linii prowadzącej do zoo (tu specjalna winda, która dyskretnie uczy dzieci, aby przepuszczać do niej matki z dziećmi, osoby starsze czy inwalidów):

Na co jeszcze wydajemy nasze dolary? Alot nie wielbłąd... :P

Zaczynamy delikatnie - drink bez procentów o intrygującym smaku (przypominającym herbatniki z cytrynowym nadzieniem:D)

..przechodzimy do smakowych promili...

...by zakończyć na typowo lokalnych specjałach (butelka 0.6 l :D)


Powoli zbliżamy się do końca tego niespodziankowo-dziękczynnego posta.. Mam nadzieję, że Wam się podobało i każdy znalazł coś dla siebie:D Albo ze przynajmniej nie jesteście bardzo rozczarowani i ze nadal będziecie tu zaglądać:)

Prawda jest ostatecznie taka, że jest tu nam dobrze, pięknie i kawaii, a piwo nawet nie jest takie złe, ale ostatecznie - tęsknimy troszkę;)

Dzięki, że jesteście!

A tu nasza lodówka, zwana patetycznie "ścianą pamięci" :D









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz