Napiszę krótko i zwięźle, bo spać się chce, a jutro kolejne atrakcje z racji tygodniowej przerwy między semestrami i wreszcie choć nieco lepszej pogody.Dziś na ten przykład była absolutnie fantastyczna! I widoczność miodzio! Ale do rzeczy...
Muzeum Miniatur w Tajpej! W skrócie: MMoT :)
Drugie co do wielkości zbiorów na świecie - prawie 200 eksponatów. Ulokowane w dość zaskakującym miejscu - w podziemiach jednego z wielu w okolicy niczym niewyróżniających się wieżowców. Cena biletu dla studentów - 15 zł. Drogo, powiecie, zwłaszcza w porównaniu z innymi przybytkami. Niedrogo - odpowiem :) Bo naprawdę warto! Mnie ta wystawa absolutnie urzekła, poczułam się ponownie dzieckiem. A przynajmniej bardziej niż zwykle ;) Mało tego - w cenie 2 zł można nabyć specjalny paszport, do którego wbija się rozmieszczone w różnych punktach sal wystawowych pieczątki :D Początkowo wydawało nam się, że 30-40 minut w zupełności wystarczy na obejście raptem paru sal. Ostatecznie 1,5 godziny nam było mało :) Do tego uroczy, dobrze zaopatrzony i wcale nie tak drogi sklep z pamiątkami. Zapewne jeszcze tam wrócimy, tylko w tygodniu. Żeby nie było tych wszystkich dzieci, tfu! :P
Jak, mniej więcej, mawiali klasycy - nic już nie ma dodania, pora zasiąść do oglądania.
(zdjęcia robione komórką i bez flesza - zabroniony, więc bądźcie wyrozumiali)
Aranżacja kącika przy drzwiach prowadzących do sal - już jest nieźle :)
Jeden z pierwszych eksponatów, widać, że niemiecki
A tu już bardziej wyrafinowany detal
Słit focia z jajem
A tu już lalki z liści kukurydzy - trochę creepy, ale pomysłowe
A tu już wizualizacja mojej przyszłości :D Choć ja poprzestanę na kotach, z tego miejsca pozdrawiam moje Sierściuchy!
Tu już trochę większe lale
A tu wnętrze jednego ze słynniejszych eksponatów, występującego także w logo Muzeum - Rose Mansion
Scenka rodzajowa
A trzy piętra niżej w kuchni...
Tu inne ciekawe lalki, tym razem z papieru, tym razem z Meksyku
Alot approved!
Kilka interesujących wnętrz
Detal!
Alik też approved!
Tu już pokój dziecięcy mogący przyprawić o epilepsję, mini kolejka w rogu działała!
Poznajecie tych dwoje?
Parę prawdziwych drobiażdżków
A taki pokój bym mogła mieć nawet
Z taką piwniczką ;)
Tu już coś większego kalibru, z Anglii
A tu nieco bardziej egzotyczne wnętrze
Ekspozycja nie ograniczała się do pojedynczych budynków czy pokoi, były też całe ulice czy place!
Znów coś europejskiego
Destylarnia whisky też była
A tu już kącik japoński
Ponownie na pojedynczych domkach się nie skończyło
Na deser - odwiedziny w Buckingham Palace!
Wisienką na torcie było... LEGO!
Jednym słowem: Radość! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz