poniedziałek, 10 lutego 2014

Girls & The City

Lekko niechronologicznie, bo wyjazdy, nauka i przygody wszelakie, ale nie mogę nie uczcić postem wizyty pewnych dwóch Sióstr w naszych skromnych progach, Justyny i Weroniki. :) Nasze dobrodziejki nie tylko przytargały chyba z półtorej walizki zapasów i innych wspaniałości dla nas, za które im, naszym rodzinom i znajomym pięknie dziękujemy, ale i stanowiły wspaniałe towarzystwo dla wypraw i aktywności wszelakich ;) Doskonale orientowały się w mieście, choć były tu pierwszy raz, zawsze stawiały na czas, nie marudziły, gdy pogoda nie była idealna (choć przywiozły naprawdę dobrą!) albo gdy trzeba było rano wstać... Co tu kryć, goście idealni :) Czas nam wspólnie zleciał aż za szybko...

Poniżej mała fotorelacja (wybierałam raczej zdjęcia z tych wypraw, na których byłyśmy wspólnie, bo co one wyprawiały same, to wolę nie wiedzieć :P), zdjęcia by Sisters :)

Wieczór pierwszy i nasz - jak się okazało ulubiony - Peace Park ;)




Nasz codzienny rozgardiasz ;) Alot się grzecznie uczy :P

Niech was nie zwiedzie posępna mina Weroniki - dziewczyny bezbłędnie dawały sobie radę z mapą! :) 

A tu już wizyta w zoo i koalka 

Humory dopisywały niezmiennie 


Dziwny przyrząd, który... 

...próbowałyśmy bezskutecznie rozszyfrować :P 

Jest i główna fotografka - Justyna! 


I akcent patriotyczny ;) 

Tak sobie radośnie suniemy... 

Instrukcja spożywania tzw. tutaj 'trójkąta' 

Weronika opanowała tę sztukę bezbłędnie (te oczy!) 

Trzy (?) małpki ;) 

Dziewczyny wybrały się też na kolejkę gondolową, obecnie - o zgrozo - przyozdobioną niniejszymi motywami... 

Trafiły z niej do dobrze nam znanych świątyń :) 



A wieczorem - night market 

Plus odwiedziny świątyni, tej - nie od konsumpcji ;)


To jeszcze pies? 

Marketowe przysmaki ;) 

Plus nazwa marketu, na pamiątkę 

A na wieczór - wizyta w naszym ulubionym Peace Parku

Był samowyzwalacz... 

...była i słitfocia ;) 

A następnego dnia rześkie i piękne w Shilin Residence 




Wszystko pięknie kwitnie, aż się zapatrzyłyśmy 


Drobny odpoczynek 


Palemki! Ulubiona roślinność Dziewczyn ;) 

Zimorodek? 

Pomijam białe kozaczki... W tym ogrodzie jeszcze nie byłam, więc zazdroszczę Dziewczynom! 


Był też czas na pożywny syczuański posiłek :) 

A wieczorem wyprawa w iście polskim stylu na prawdziwie polskie spotkanie. W parku;) 

Kolejnego dnia Dziewczyny zaatakowały Palemkę.. 

W lokalno-patriotycznym stylu... 


z dala... 

..i z bliża  


Sobota nie obfitowała w najlepszą pogodę, ale na wspinaczkę w Jiufen wystarczyło :) 

Siostry! 

Nie było lekko, ale kawa z 7/11 działa cuda ;)

Niespodziewany poczęstunek od przypadkowych Tajwańczyków na trasie. Mniam! 

Stromo!


Na krawędzi.. 

A to moje ulubione zdjęcie :)


Obowiązkowa sesja :) 


I słynna herbaciarnia 

A to już gościnny gospodarz innej herbaciarni, odnalazł artykuł o Polsce w gazecie codziennej sprzed dwóch dni, otworzył dla nas VIPowski taras i obdarował broszurkami, pocztówkami i wizytówkami!

Jest i artykuł :) 


Nie byłyśmy grzeczne... 

...szukałyśmy więc odkupienia w świątyni ;) 


A oto już śniadanie dnia następnego :) 


Naprawdę przednie! 

W CKS akurat trafiłyśmy na zmianę warty 





A to już kolejny parczek idealny na niedzielę :) 




I koreańskie smakołyki na obiado-kolację ;) 

Longshan w świetle dnia 

A także tamtejszy Market słynący z wężowych 'przysmaków' 


Nie dla idiotów ;) 

No i Longshan wieczorem, w pełnym składzie 




Karzełek Alot ;P 


A tu z kolei trafiłyśmy na ćwiczenia zmiany warty. Do irlandzkiej muzyki! 


W drodze do Lin An Tai house







Selfie time! :D 



Labirynt, na który jeszcze przyjdzie czas

A to już Xinbeitou i jego gorące źródła. Dziewczyny chciały się wykąpać, ale było zbyt tłoczno... 

Podsumowując, wspaniale spędzony czas! Dziewczęta, zapraszamy ponownie! :*




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz