Czas leci. Ba, przyspiesza! Nawet się nie obejrzałam, kiedy maj minął...
A był to miesiąc nietuzinkowy. Odwiedziny gości, morderczy certyfikat, egzaminy na koniec semestru, a zaraz po nich - wyprawa rowerowa, ale o tym wszystkim już gdzieś kiedyś była mowa :)
Oto zatem niniejszym przedstawiam, co mniej więcej działo się przez resztę mojego ulubionego miesiąca.
1. Urodziny
Pragnę w tym miejscu jeszcze raz podziękować wszystkim i każdemu z osobna za zorganizowanie tak niezapomnianej imprezy (no dobra, ja kilku szczegółów nie pamiętam, ale to przywilej solenizantki :D), zwłaszcza w tak niesprzyjających warunkach (rano trzęsienie ziemi, a następnie całodniowa ulewa). Poniżej wyjątkowy prezent - kolekcja urodzinowych polaroidów!
2. Kulturalna sobota
Dzień nie może być zły, jeśli zaczyna się od takiego śniadania/lunchu (bo to już po 13tej było):
Miejsce akcji: nasze ulubione Addiction Aquatic Development.
Cena: nieprzyzwoicie niska.
Jakość: nieprzyzwoicie wysoka, zwłaszcza w stosunku do ceny.
Dodatkowe walory: wiecznie głodny miauczący rezydent ;)
Miało być kulturalnie i było. Po zaspokojeniu najniższych potrzeb udaliśmy się do dwóch muzeów. Najpierw: Taipei Story House, budynek, który w tym roku obchodzi setne urodziny. Tak wygląda za dnia...
...a tak, gdy się ściemni
Akurat trafiliśmy na wystawę poświęconą wszelakim sposobom przepowiadania przyszłości :D Chętnych nie brakowało, a obsługa bardzo kompetentna i pomocna!
Do odważnych świat należy
Gustowne wnętrza
Tak jakby coś rozumiał :P
Najciekawszy eksponat
Poniżej instrukcja obsługi
Alot próbował wdzięcznie zapozować na tle zieleni. Wyszło jak zawsze :D
Kolejnym przystankiem tego dnia okazało się pobliskie Muzeum Sztuk Pięknych. Darmowe! Z zewnątrz straszne, wnętrze całkiem całkiem...
Czemu pan robi zdjęcie?
A temu!
Zsinizowani (?)
Skomunizowani (?)
Cóż to może być?
I wszystko jasne... :)
Ponad podziałami
I wszystko jasne, jestem we właściwym miejscu ;)
Moja nowa tapeta
Nieco przerażająca wizja
Taki tutejszy gobelin?
A tu można było spocząć na szacownych eksponatach
Finał soboty przypadł na jedną z moich ulubionych świątyń: Bao An!
3. Próby! W końcu występ tuż-tuż. Poniżej 1/2 "Sandwicha" w dwóch odsłonach
Wiem, że nieostre, ale dla tej miny mogę poświęcić nawet moją nieistniejącą reputację fotografa :D
Strojenie ;)
4. Intrygujące zjawiska pogodowe
W maju spektrum było dość rozległe - od poparzeń słonecznych (rzadziej) do chlupotu w butach (zdecydowanie częściej).
Malowniczy poranek - widać góry!
Nie mniej malownicza ulewa :D
Zmokłe ptaszory
I rwące rzeki w parku
5. Muzeum Sztuki Współczesnej
Byłam dość nieufna, jako że nie jestem największą entuzjastką tego, co współcześnie uważa się za sztukę, ale... Zwracam honor! Zarówno sam budynek (jeszcze z czasów okupacji japońskiej), jak i wystawa - współczesna sztuka koreańska przypadły mi do gustu niezmiernie :) Nie będzie zbyt wielu zdjęć, bo postanowiłam być aż takim hipsterem, że zostawiłam telefon w szafce :D Chyba jako jedyna, zresztą...
No to zbliżamy się..
Jeden z eksponatów z dala...
..i z bliża
Pojazdy (?) wszelkiej maści
To był czad! Obraz 3D utworzony z kilku warstw odpowiednio udrapowanej siatki!
A na deser: majtkowy róż w plenerze o szumnej nazwie Ulysses;)
To taki skrót z maja, a tymczasem mamy już 10 czerwca, dziś wpływa stypendium, a za dwa miesiące będę już na dobre w Polsce, nawet po odespaniu jet laga. Sporo już się w tym miesiącu wydarzyło, a planów jeszcze więcej, bo czas goni! Jeszcze mogłaby się pogoda poprawić, bo plaża czeka! Będę Was informować na bieżąco ;)
PS. Tak, wiem, że w Polsce upały i sezon na grilla rozpoczęty :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz