Czasu coraz mniej, a pogoda nie rozpieszcza, więc staram się wykorzystać każdą chwilę, kiedy akurat nie pada, nawet kosztem zajęć ;) Już kiedyś obiecałam sobie powrócić do Houtong, zwanego też Kocią Wioską, ale tym razem zwiedzić je dogłębniej. No i wreszcie się doczekałam! Pogoda zdążyła zmienić się kilkukrotnie, ale kropić zaczęło dopiero w drodze powrotnej, więc... sukces :D
Tym razem podobało mi się chyba nawet bardziej niż poprzednio. Co jest zatem tak urzekającego w Houtong?
KRAJOBRAZY
Może nie jest to nic szczególnego na Tajwanie, ale mi się tam nadal podobają zalesione wzgórza przecięte rwącą rzeką, którą można przekroczyć tylko za pomocą malowniczych mostów. I jasne, nie ma tu stromizn jak w Taroko, czy wodospadów jak w Wulai (przynajmniej nie w najbliższej okolicy, są stosowne szlaki, ale trzeba chwilę potuptać, a nie miałam niestety aż tyle czasu), co nie zmienia faktu, że ładnie w tym Houtong!
HISTORIA
Po pierwsze, nazwa miejscowości oznacza jaskinię zamieszkałą przez małpy i, choć samą nazwę zmieniano na przestrzeni lat, lub przynajmniej kształt znaku na "małpę", powrócono do niej ostatecznie i teraz wszędobylskie koty muszą się nieco dzielić przestrzenią z sympatycznymi człekokształtnymi ;)
Po drugie, podstawą wielkiego ongiś rozkwitu Houtong był węgiel kamienny. I choć złoża już dawno się wyczerpały, a większość infrastruktury rozpadło się i zarosło, wciąż jeszcze można tu z łatwością odnaleźć pozostałości dawnej epoki. Jest ciekawe darmowe muzeum, kilka starych budynków, most przeznaczony kiedyś do transportu węgla... Wszystko ładnie oznaczone i podpisane po chińsku, angielsku i japońsku :)
SIELANKA
Co tu dużo kryć, Houtong za duże nie jest i choć dzięki wszelkim atrakcjom związanym z malowniczym położeniem, pozostałościami kopalni i - oczywiście - kotami przeżywa niejako drugą młodość, wciąż pozostaje uroczą wioską. Nawet nie trzeba szukać bocznych uliczek, aby zobaczyć lokalne życie ;)
Sporo tam mieli takich huśtawek!
No to mamy Alota na huśtawce. Kompozycja z odrapanym murem :P
JEŚLI NIE KOTY, TO CO?
Żeby nie było, że Houtong to tylko koty i narysowane małpy :P
Chyba największy motyl, jakiego do tej pory widziałam!
Jaszczur
Pszczółki
Endemiczny ptaszor
Król
I gąska
Psy też się zdarzały ;)
KOTY
Jest ich w Houtong oczywiście cała masa. Zadbane, zdrowe, przyzwyczajone do pławienia się w glorii i chwale, perfekcyjnie tresują każdego homo sapiens, jaki się nawinie, niezmiennie niezależne. Możesz zachęcać je karmą, nawoływać i głaskać, ale one i tak zrobią to, co ONE chcą, wtedy, kiedy IM pasuje :D I wcale nie musi im się akurat chcieć pozować. Jestem przekonana, że ile aparatów w Houtong, tyle zdjęć, nie ma szans na dwa identyczne! Sama napstrykałam ich mnóstwo i niełatwo było dokonać selekcji... ;)
No dobra, jeśli nie jesteście fanami tych zwierząt, to możecie w tej chwili przerwać. Wszystkich normalnych zapraszam do oglądania :P
Łapki!
Pantera
Uwaga koty! Zwolnij!
Rozrabiaki
Witamy na świecie!
Wszędzie się wcisną
Zaduma
Pan na dzielni
Najciemniej pod latarnią
Pełen asortyment
Jak uszlachetnić plastikowe krzesło
Black&white
Coś na drogę
Zjeżony
Wszędzie dobrze, ale w pudełku najlepiej
Koty to czyściochy, nie kładź jedzenia dla nich na ziemi!
Koto-buki
Na co się gapisz?
Kot maszynisty
Te oczy!
Miau!
No cóż, kolejna wyprawa zakończona. Trochę dziwnie się czuję na myśl, że może już nigdy do Houtong nie zawitam... Dobrze, że w Polsce czekają na mnie dwie czarne pantery ;)